Początkiem kwietnia nieśmiało przyszła do nas prawdziwa wiosna. Ta sama, której szukaliśmy i którą powitaliśmy 21 marca. W czasie bardzo ciepłych i słonecznych dni bawiliśmy się na szkolnym podwórku: biegaliśmy, skakaliśmy w workach i na skakankach. Aż tu nagle… wróciła do nas zima. Z szaf znów musieliśmy wyciągnąć czapki, szaliki i rękawiczki, obserwowaliśmy sypiący śnieg i oszronione szyby. W karmniku pojawiły się długo wyczekiwane przez całą zimę ptaki. Być może zawitały u nas te, które wróciły z ciepłych krajów, a zaskoczone pogodą szukały pożywienia w karmnikach? W żaden sposób nie umieliśmy wytłumaczyć tego, co dzieje się za oknem, bo przecież po wiośnie zazwyczaj przychodzi lato. Ale… w końcu przypomnieliśmy sobie to, czego nauczyliśmy się na początku miesiąca. Przysłowie o kwietniu: „Kwiecień plecień, bo przeplata: trochę zimy, trochę lata” sprawdziło się w tym roku doskonale.